Lekcja o Syrii

Jestem dumna z mojej klasy wychowawczej i ich dzisiejszej postawy na lekcji związanej z trudnym tematem wojny w Syrii. Odważyłam się zrealizować ten temat w momencie omówienia na historii II wojny światowej, gdzie poznali dosyć dobrze jej realia, dzięki czemu w drobnych kwestiach mogłam się do niej odwoływać.



Do realizacji właśnie tego tematu zainspirowała mnie kampania W imieniu
Trafiłam na nią przez przypadek. Na stronie znajduje się kilka scenariuszy przeznaczonych dla najmłodszych - przedszkolaków i uczniów szkół podstawowych. Dlatego postanowiłam jeden scenariusz zmodyfikować tak, by można go było zrealizować w I klasie liceum.

Na początku poprosiłam o wypisanie na kartkach trzech rzeczy, wartości, czegokolwiek, co dla nich jest bardzo ważne i cenne. Zapewniłam, że o ich wyborach nie będziemy dyskutować, że nikt ich nie zobaczy ani nie będzie oceniać. Nie wiem, co dokładnie znajdowało się na tych kartkach. Widziałam tylko kilka. Reszty mogłam się tylko domyślać. Mam nadzieję, że dzięki temu mieli poczucie komfortu i mogli szczerze napisać, co naprawdę jest dla nich ważne.

Następnie zaczęliśmy rozmowę o Syrii - gdzie leży, co o niej wiemy, czy mamy jakieś wyobrażenia. To gdzie leży - wiedza powszechna. Ale im głębiej w las, tym wiedzy mniej. W kilku zdaniach opisałam dziedzictwo kulturowe i historyczne Syrii. Mam do niej ogromny sentyment, bo pisałam pracę magisterską o syryjskich księżniczkach - rzymskich cesarzowych - wywodzących się z Emesy (dzisiaj prawie całkowicie zniszczone Homs). Na końcu zapytałam - to dlaczego boimy się Syrii i Syryjczyków? Odpowiedź padła błyskawicznie "Bo to wynika z niewiedzy".

Zaczęliśmy rozmowę o samej wojnie - jak długo trwa, ile mieli lat jak wybuchła wojna w Syrii, co przez ten czas zobaczyli, osiągnęli, dostali.

A potem wzięłam słoik, nieduży, litrowy z napisem wojna i poprosiłam, by wybrali z tych trzech wypisanych rzeczy jedną, najcenniejszą i wrzucili do słoika. Niektórzy nie wiedzieli, co mają wrzucić. Pojawiły się pierwsze emocje, dyskusje - co wybrać, co stracić... Kartki nie zmieściły się w słoiku. To przygniotłam. Przecież to tylko kartki! Ale odniosłam wrażenie, że uczniowie patrzyli na nie przez pryzmat tego, co było na nich napisane.
Zapytałam się, co czują. Cisza. W związku z tym od najbliżej siedzących uczennic wzięłam pozostałe kartki i na siłę wepchnęłam do słoika. Gdy podchodziłam do kolejnych uczniów, część chowała kartki, bym ich nie odebrała i nie wsadziła do słoika z napisem "Wojna".

Gdy po tej turze zaczęłam pytać o emocje i co czują, usłyszałam, że gdyby to wszystko rzeczywiście mi odebrano, życie straciłoby swój sens, że nie wyobrażają sobie takiego scenariusza, że odebrałam im te kartki tak nagle. Ale przecież nikt nie zapowiada wybuchu wojny tydzień wcześniej, prawda?

Obejrzeliśmy krótki film, który znalazł się w scenariuszu "W imieniu" Lekcja przetrwania w Aleppo

Co nami wstrząsnęło? Lekcje nie tylko czytania i pisania, ale o tym, jak przetrwać, jak przeżyć w ruinach. Cisza, przejmująca cisza w klasie. W duchu im za to podziękowałam, bo to był ten czas, by nie komentować. Nawiązałam do II wojny światowej i Polski pod okupacją i życiu codziennym, o konkretnym realnym wrogu, z jakim walczyli Polacy, o nadziei, jaką mieli, o funkcjonowaniu tajnych komplet. A Syryjczycy? Przecież nie muszą się uczyć potajemnie! A z kim walczą? Kto jest wrogiem tych dzieci ukazanych w filmie? Ich własne państwo.

Na zakończenie Jak mówić o większości świata?

Krótki filmik ukazujący, na jakiej podstawie tworzymy swoje osądy i jak są one ułomne. Boimy się Syrii, a jej w ogóle nie znamy. Boimy się uchodźców, ale nie wiemy, co oni czują, co im zabrano, czego wojna, reżim ich pozbawił.

Zapytałam ich, czy chcą dalej pogłębiać temat Syrii, życia Syryjczyków w Libanie, Lampedusy.
Usłyszałam, że tak!

Ciekawi mnie, czy Państwo wypróbują scenariusz "W imieniu" lub go zmodyfikują. Jedno jest pewne warto poruszyć ten temat i to w taki sposób.

Komentarze

Popularne posty