Bezimienna Elżbieta Ryksa


Czy przyszło Wam do głowy, że możemy być (MY KOBIETY) NIEGODNE HISTORII? Czy chciałybyście/chcielibyście posłuchać, co wynikło z badań na ten temat nad polskimi podręcznikami do historii? W Centrum Stulecia Praw Kobiet opowiedzą o tym m.in. wystąpią dr hab. prof. UAM Edyta Głowacka-Sobiech i dr hab. prof. UAM Izabela Skórzyńska, współautorki książki wydanej wspólnie z Iwona Chmura-Rutkowska pt: "Niegodne historii"?: o nieobecności i stereotypowych wizerunkach kobiet w świetle podręcznikowej narracji historycznej.

To jedno z zapowiadanych wystąpień na IX Kongresie Kobiet w Poznaniu. Z ogromnym zaciekawieniem pójdę i posłucham. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie przejrzała teraz, w domu, kilku podręczników i przekonała się jak to wygląda.
Uczę historii i wiem, że w podręcznikach – a może bardziej skryptach do historii – jest tendencja do szufladkowania ludzi. A zgrozo! Historia w podręcznikach jest często anonimowa. Mamy bitwę, datę, traktat pokojowy i jakiś pojedynczych szczęściarzy wymienionych z imienia, imienia i nazwiska. Te postaci najczęściej są czarno – białe. Dobre lub złe. Bohater lub zdrajca. Władca, artysta, dowódca. Tyle.

A kobiety?
Weźmy na warsztat podręcznik do II klasy gimnazjum. Nie ma indeksu osobowego, zatem przeglądamy pierwszy rozdział – Polska i świat w XII – XIV wieku.

W rozdziale o krucjatach wymienionych jest kilka postaci: papież Urban II, utalentowany Saladyn i dzielni książęta piastowscy.
Polska dzielnicowa. Tu już mnogo od imion, bo Bolesław Krzywousty miał sporo synów. Jest nawet drzewo genealogiczne i jak się okazuje matki i córki wymazano. Co ciekawe nie wspominano nawet o słynnej żonie Henryka Brodatego – Jadwidze Śląskiej.
Mongołowie – nie obyłoby się bez słynnego Czyngis-chana i Henryka Pobożnego. Na marginesie tej historii przytoczona zostaje również opowiastka o Marco Polo.
Sprowadzenie Krzyżaków do Polski – nie kto inny jak Konrad Mazowiecki oraz twórca krzyżackiej potęgi Herman von Salza.

Zjednoczenie państwa polskiego. O jest kobieta, uwaga cytuję „Wacław II poślubił córkę Przemysła II”. 
Bezimienna. W rzeczywistości nazywała się Elżbieta Ryksa, w momencie zaślubin była jeszcze małoletnia (miała 12 lat). Co ciekawe jest pierwszą Polką, której znamy dokładną datę urodzin i śmierci.
Nie wiem, czy tak wielkim trudem jest wymienienie jej imienia. Może szkoda tuszu?

W kontekście ślubów autorzy podręcznika wspominają jeszcze Elżbietę Łokietkównę, gdyż wydanie jej za mąż za Karola Roberta, umocniło więzi polsko – węgierskie.
Tyle, gdyż w rozdziale o Kazimierzu Wielkim występuje tylko Kazimierz Wielki. Dobrze, że chociaż jego wymieniono.

Mogłabym się burzyć, że kobiet w tych opowieściach praktycznie nie ma lub są bezimienne, ale warto spojrzeć do podręczników akademickich. Ciekawe, czy przy tych samych historiach, czegoś więcej dowiedzą się studenci i przyszli nauczyciele.

Podręczniki akademickie posiadają indeks osobowy. Jest łatwiej. Wróćmy zatem do tematu rozbicia dzielnicowego i bezimiennej Elżbiety Ryksy. Szukamy.
Elżbiet jest sporo, bo aż 24, ale brak Elżbiety Ryksy! Jakby na to nie patrzeć żony króla Czech i Polski, czyli królowej. Może to jakaś indeksowa pomyłka?
Szukamy pod Ryksa! Ryks zapisanych w historii Polski jest 6. I na samym końcu nasza Ryksa Elżbieta (Rycheza) – wymieniona na dwóch stronach.




Trzy imiona, można się pomylić. Raz piszą Ryksa Elżbieta, raz Elżbieta Ryksa i jeszcze ta Rycheza.
Po co się ich uczyć? Które ważniejsze? Którym się posługiwać? 
Tego już w podręczniku akademickim nie wyjaśniono. Skomplikowana sprawa. A przecież ona nie jedyna, która ma tyle imion.

I mają rację autorzy podręcznika, lepiej z niej zrobić bezimienną. I tak jedna kobieta za drugą.

Komentarze

Popularne posty